Rozgrzewająca zupa marchewkowa

Zima hula w najlepsze, ja z Młodą uwięzione w domu przez mrozy i jakoś w żaden sposób nie można duszy rozgrzać, więc trzeba sobie pomóc. Aromatyczna, rozgrzewająca zupa jest idealna w taką pogodę. Zwłaszcza, że mąż wieczorami wraca do domu przemarznięty, a przecież nie pozwolę mu się przeziębić. Nie tylko ze względu na jego samopoczucie. Wiadomym jest wśród kobiecej braci, że chory mężczyzna zamienia się w małego chłopca, a mi jedno dziecko zdecydowanie wystarczy na tym etapie 😉

marchewkowa2

Składniki:
– 6-7 dorodnych marchewek
– 3 duże ziemniaki
– średniej wielkości cebula
– 2 ząbki czosnku
– bulion drobiowy
– liść laurowy
– 3 kulki ziela angielskiego
– łyżeczka tymianku
– przyprawy: sól, pieprz, papryka słodka, chili, imbir
– łyżka oleju

Gotujemy bulion drobiowy. Marchew obieramy i kroimy w krążki. Tak, mogą być też kostki, zapałki, świderki, co Wam do głowy przyjdzie, nie jestem dyktatorem (…-torką). Pokrojoną marchew wrzucamy na patelnię, na rozgrzany olej i podsmażamy chwilę. Dodajemy pokrojone drobno ziemniaki (tak, wzorek nadal jest obojętny) i cebulę, wszystko lekko solimy. Warzywa wrzucamy do przygotowanego wcześniej bulionu. I tu mała uwaga – jeśli naprawdę nie chce Wam się przygotowywać wcześniej bulionu lepiej jest wrzucić wszystko do wody niż szaleć z rosołkiem w kostce. Całość przyprawiamy i gotujemy około pół godziny, do czasu aż wszystkie warzywa będą miękkie.

Co więcej? Pozostaje mi tylko życzyć Wam smacznego 🙂

Pierniczki Świąteczne

Czym są Święta bez zapachu pierniczków i pomarańczy unoszącym się w powietrzu? To jak choinka bez lampek lub grudzień bez śniegu. Niby wszystko jest ok, ale jednak czegoś brakuje. Co mi przypomniało, że nie mamy pomarańczy… Cóż, jutro też jest dzień – wszystko da się nadrobić 😉 A tymczasem zapraszam Was do wspólnego pieczenia. Pierniczki można jeść od razu, więc nie musicie się martwić, że w Wigilię sobie zęby połamiecie. Znam naszą wspaniałą służbę zdrowia, nie będę nikomu świństwa robić, co by nie musieć w Święta dentysty szukać 😉

2013-12-15 21.32.18

Składniki:

  • 3 szklanki mąki pszennej
  • 1 łyżeczka sody
  • 1 łyżeczka kakao
  • 3 łyżeczki przyprawy korzennej (a najlepiej cała paczuszka)
  • 1/2 szklanki cukru
  • 4 łyżki miodu
  • 5 łyżek miękkiego masła
  • 1 jajo

Składniki mieszamy i ugniatamy ciasto. Pamiętajmy, że mąka uwalnia gluten stopniowo w trakcie ugniatania, więc jeśli ciasto wyda Wam się początkowo zbyt sypkie – gniećcie dalej. Rozwałkować na grubość ok 3 mm. Grubsze pierniczki będą bardziej miękkie po upieczeniu, ale te 3 mm są wystarczające, ciasteczka ładnie wyrastają w piekarniku. Piec ok 10 minut w temperaturze 180 stopni.

Smacznego!

2013-12-17 20.52.19

I przede wszystkim – wesołych, pysznych Świąt! 🙂

Piernikowe muffiny

Ok, przyznaję. Zajmowanie się dzieckiem pochłania mnie całkowicie. Nie mam ostatnio ani czasu, ani sił by szaleć w kuchni. Są jednak takie przepisy, które nie pochłaniają zbyt wiele ani jednego, ani drugiego. Do nich właśnie należą wszelkie przepisy muffinkowe. Pomysł na te cudeńka przytargał ze sobą mąż zachwycając się, jakie to wspaniałości upiekła jego znajoma. Znajoma Aniu – dziękujemy za przepis i zabieramy się do pieczenia! 🙂

2013-12-15 14.07.11_

Składniki:

  • 3 szklanki mąki
  • 1 szklanka cukru
  • 2 płaskie łyżeczki sody
  • 1 łyżeczka kakao
  • 1 łyżeczka kawy (pominęłam)
  • przyprawa do piernika
  • cukier waniliowy (pominęłam)
  • 1/2 szklanki oleju
  • 1 szkalnka mleka
  • 3 jaja
  • słoik (ok 300 g) powideł

Zaczynamy od rozgrzania piekarnika do temperatury 200 stopni. W trakcie, gdy piecyk się nagrzewa przygotowujemy ciasto. Łączymy ze sobą suche składniki i dokładnie mieszamy. Dodajemy olej, mleko powidła i żółtka jaj. Białka dobrze ubijamy i dodajemy do masy. Delikatnie mieszamy, najlepiej łyżką lub drewnianą szpatułką. Ciasto przekładamy do formy na muffinki wyłożonej papilotami. Pieczemy około 15 minut. Po przestygnięciu możemy ozdobić np. polewą z białej czekolady.

2013-12-15 14.06.16

Z przepisu wychodzą 24 muffinki, więc nie pozostaje nic innego jak nieprzyzwoicie się nimi objadać 😉

Jesienne ciasto z jabłkami

Nie ma to, jak aromatyczne, świeże ciasto z owocami. Z owocami sezonowymi, jak wiadomo, smakuje najlepiej. I chyba nie ma nic, co by się bardziej kojarzyło z trwającą porą roku, jak jabłka. Mamy więc: szarugę za oknem i pyszne ciasto z jabłkami – połączenie idealne!

ciasto z jabłkami_

Składniki:

  • 2 szkl. mąki pszennej
  • 3 jajka
  • 1/2 szkl. cukru + 2 łyżeczki do posypania wierzchu ciasta
  • 1/3 szkl. oleju
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 2/3 szkl. jogurtu naturalnego lub śmietany
  • 3 jabłka obrane ze skórki i pokrojone
  • szczypta soli

Pracę najlepiej zacząć od rozgrzania piekarnika do 180 stopni. W czasie, gdy będzie się nagrzewał powinniśmy zdążyć przygotować ciasto.Mąkę przesiewamy razem z proszkiem do pieczenia. Ubijamy jajka dodając stopniowo cukier, następnie do masy dodajemy olej, jogurt/śmietanę oraz sól i ponownie miksujemy do połączenia składników. Po uzyskaniu jednolitej konsystencji dosypujemy do masy mąkę i mieszamy do połączenia składników. Ciasto przelewamy do formy wyłożonej papierem do pieczenia, na wierzchu układamy jabłka i całość posypujemy cukrem. Jeśli lubicie, można użyć także cynamonu. Całość pieczemy przez około 40 minut.

Smacznego!

Chleb „idealny” (na zakwasie)

Wiele czasu  minęło i wiele prądu mnie kosztowało zanim udało mi się upiec chleb z cudownie chrupiącą skórką, wilgotnym i jednocześnie stosunkowo „lekkim” miąższem, który smakowałby tak samo dobrze pierwszego, jak i przez kilka kolejnych dni po upieczeniu. Przyznaję też, że mam wrażenie, że jeszcze więcej czasu minęło odkąd zjedliśmy pierwszy bochenek, a ja codziennie obiecywałam sobie, że w końcu znajdę chwilę by podzielić się z Wami przepisem. Jakkolwiek dziecię me jest aniołem, to nadal jest istotą absorbującą ogrom uwagi i  nieczęsto znajduję chwile, gdy młodzież śpi, mieszkanie jest wysprzątane, obiad gotowy, a ja nie padam na twarz. Dość jednak macierzyńskich dygresji, bierzmy się za pieczenie!

idealny chleb

Składniki:

  • 500 g mąki (możecie użyć samej pszennej, ale ja polecam pomieszać ją z żytnią)
  • 2 płaskie łyżeczki soli
  • 300 ml letniej wody
  • 150 g zakwasu
  • 1,5 łyżeczki drożdży instant
  • 0,5 łyżeczki cukru
  • ewentualnie ulubione ziarna (ze słonecznikiem jest pysznie!)

Drożdże mieszamy z cukrem i zalewamy niewielką częścią wody po czym odstawiamy na bok by zaczęły pracować. Ja wiem, że TEORETYCZNIE wystarczyłoby je dodać od razu do mąki, ale zauważyłam, że ciasta wyrastają o wiele szybciej, jeśli wcześniej „obudzimy” nasze drożdże. Do mąki wsypujemy sól i ziarna, jeśli się na nie zdecydowaliśmy i wszystko mieszamy. Dopiero potem dodajemy zakwas, rozbudzone drożdże i resztę wody, po czym wyrabiamy ciasto na gładką masę. Zostawiamy całość do wyrośnięcia na około 2 godziny. Z wyrośniętego ciasta formujemy bochenek i układamy go na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Wierzch smarujemy oliwą (lub olejem – nie zauważyłam różnicy 😉 ) i ponownie zostawiamy do wyrośnięcia na około pół godziny. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 210 stopni, na spód wrzucamy szklankę kostek lodu (lub wstawiamy żaroodporne naczynie wypełnione wodą) i pieczemy w tej temperaturze przez 10 minut, po tym czasie zmniejszamy temperaturę do 160 stopni i dopiekamy nasz bochenek przez około pół godziny. Studzimy, jak zwykle, na kratce.

Smacznego!

Zakręcony chleb (na zakwasie)

Coś się we mnie pozmieniało i po ciąży polubiłam oliwki, a to, jak się nimi zajadam w ostatnim tygodniu przechodzi ludzkie pojęcie. Mąż patrzy na mnie podejrzliwie, zastanawia się kim jestem, a ja chcę ich więcej i więcej. Ta obsesja właśnie zainspirowała mnie do zrobienia lekko zakręconego chleba. Robertowi dedykowałam wersję z kurczakiem, ale nie jestem pewna czy pohamuję się by mu jej nie wyjeść. Wyszło pysznie! Chleb zajadany na drugi dzień smakuje równie dobrze, jak tuż po upieczeniu. Z resztą, co ja będę zachwalać, spróbujcie
sami! 🙂

zakręcony chleb3zakręcony chleb

 

Składniki (na 2 małe lub jeden większy bochenek):

  • 200 g zakwasu (około 1 szklanki)
  • 600 g mąki pszennej
  • 300 ml mleka (można zastąpić wodą)
  • płaska łyżeczka cukru
  • płaska łyżka soli
  • pół łyżeczki drożdży instant
  • ser (starty lub w plastrach)
  • pokrojone oliwki
  • 2 łyżki oliwy
  • zioła (u mnie rozmaryn, bazylia i oregano)

Mąkę mieszamy z solą, cukrem i drożdżami, po czym dodajemy zakwas i mleko. Wyrabiamy 10 minut do uzyskania gładkiego ciasta. Odstawiamy ciasto na 1,5 godziny do wyrośnięcia w międzyczasie składając je przynajmniej raz. Składanie ciasta pozwala nam uzyskać większą jego elastyczność na późniejszym etapie. Po tym czasie ciasto należy rozwałkować na grubość 5 mm. Rozwałkowane ciasto smarujemy oliwą wymieszaną z ziołami, układamy na nim oliwki i ser, a na koniec zawijamy niczym biszkoptową roladę. Zamykamy końce, by ser nie wypłynął w trakcie pieczenia. Chleb odstawiamy do ponownego wyrośnięcia na około godzinę. Pieczemy przez 30 minut (dwa małe bochenki, jeden duży pieczemy około 10 minut dłużej) w temperaturze 200 stopni z grzaniem góra – dół. Na dno piekarnika wrzucamy
szklankę kostek lodu, pomoże nam to naparować piecyk i uzyskać ładną skórkę na chlebie. Studzimy na kratce.

Chleb można pokroić po minimum 40 minutach studzenia. Wciąż będzie przyjemnie ciepły, ale przynajmniej nasz ser nam nie wypłynie.

Smacznego!

Makaron z sosem grzybowym

O jeny, szaleństwo jakieś. Od miesiąca moimi ulubionymi potrawami są te… szybkie w przygotowaniu. Szybko gotuję, szybko smażę, szybko piekę. I niby ciągle w kuchni jestem, ale na bloga już ciężko znaleźć czas lub gorzej – czas niby jest, ale weny jakoś brak.

Wracając jednak do szybkości – Lubicie proste, nieco rustykalne potrawy? W takim razie mam coś odpowiedniego 🙂

makaron z sosem grzybowym

Składniki:

  • 30 g suszonych grzybów
  • 1 średniej wielkości cebula
  • 2 szklanki wody (ok 500 – 600 ml)
  • 2 łyżki śmietany 18%
  • łyżka mąki pszennej
  • pieprz
  • sól
  • 2 kiełbasy o wyraźnym smaku (u nas: śląska)
  • makaron

Grzyby zalewamy wodą i zostawiamy na minimum 3 godziny do namoczenia (możemy to zrobić wieczorem poprzedniego dnia). Następnie grzyby gotujemy około 15 – 20 minut. Użyjcie tej samej wody, w której się moczyły. Dodajemy do nich pokrojoną w kosteczkę cebulę i gotujemy do miękkości. Naszym kolejnym krokiem jest odcedzenie grzybów i poszatkowanie ich. W międzyczasie zagęszczamy wodę mąką i dodajemy śmietanę. Po wrzuceniu grzybów spowrotem mamy gotowy sos.
Na patelni podsmażamy pokrojoną w talarki kiełbasę, dodajemy do niej sos, a po chwili dorzucamy ugotowany wcześniej makaron.

Prosto i szybko. Tak wygląda teraz moje gotwanie. Mam jednak nadzieję, że przyjdzie w końcu czas, gdy znów będę mogła poszaleć.

Smacznego!

Smak dzieciństwa

owoce

Jako świeżo upieczona mama coraz częściej myślami przenoszę się do ulubionych smaków dzieciństwa. Wspominam zapach porzeczek zrywanych w ogródku działkowym dziadków, podkradany przez płot agrest, a później podrapane ręce i nogi po wyprawach na jeżyny. Wspominam naleśniki robione przez mamę i babciną mizerię. I to, że nie znosiłam lecza. Część smaków, które na zawsze zostanie ukochanymi i część, która zupełnie się zmieniła. I zastanawiam się – jakie smaki wyniesie w przyszłość moja córeczka?

Oczywiście – minie sporo czasu zanim będę mogła się dla niej wykazać w kuchni, ale już zaczynam się zastanwiać i kombinować.

W najbliższym czasie prawdopodobnie ciężko mi będzie się skupić na blogu, ale obiecuję o Was nie zapomnieć i nie dać Wam zapomnieć o mnie. Na razie jednak robię sobie krótkie wakacje i skupiam się na Skarbie, wokół którego kręci się teraz mój świat 🙂

Chleb polski (na zakwasie)

To jeden z najlepszych chlebów, jakie zdarzyło mi się jeść. Jest bardziej wymagający niż te, pieczone przeze mnie do tej pory, ale zdecydowanie wart jest dodatkowej pracy. To jeden z tych wypieków, które znikają od razu. Czekanie, aż bochenek wystygnie na tyle by można go było pokroić to istna katorga. Z resztą… nic więcej nie mówię. Pieczcie! Warto 😉

chleb polski (na zakwasie)

Składniki:

  • 200 g zakwasu (około 1 szklanki)
  • 550 g mąki pszennej (piekłam go na typie 550 i 650, za każdym razem wychodził tak samo pysznie)
  • 50 g mąki pszennej razowej lub otrębów pszennych
  • 300 ml wody
  • płaska łyżeczka cukru
  • płaska łyżka soli
  • opcjonalnie – ulubione ziarna, pół łyżeczki drożdży

Składniki mieszamy ze sobą i ugniatamy z nich elastyczne ciasto. Jeśli za bardzo klei się do rąk możemy podsypać dłonie odrobiną mąki pszennej, ale w miarę możliwości – starajmy się unikać tego kroku. Ciasto odstawiamy w szczelnie przykrytej misce na około 2 – 2,5 godziny. I tu nadchodzi ów moment „większych wymagań” naszego chleba, gdyż w tym czasie należy go złożyć 3 razy.

Na czym polega składanie chleba? Najprościej jest wyjąć naszą kulę ciasta z miski, delikatnie spłaszczyć i złożyć „rogi” do środka. Na jedno składanie warto brzegi ciasta złożyć do środka 2 – 3 razy. Następnie wkładamy ciasto spowrotem do miski, złożonymi rogami do dołu, na kolejne wyrastanie. Niby niewiele dodatkowej pracy, ale dla takiego kuchennego leniucha jak ja, to już sporo 😉

Po składaniu i wyrastaniu układamy ciasto na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, przykrywamy ściereczką i zostawiamy do ostatniego wyrośnięcia na około 1- 1,5 godziny. Po tym czasie nacinamy ciasto i wstawiamy je (bez ścierki!) do piekarnika nagrzanego do 260 stopni na około 10 minut. Od razu wrzucamy także na spód piecyka pół szklanki kostek lodu – pozwoli nam to uzyskać parę, która daje cudną chlebową skórkę. Po wspomnianym czasie obniżamy temperaturę do 230 stopni i dopiekamy chleb przez około 20 minut.

Bochenek studzimy na kratce, by oddał zbędną wilgoć. Kroimy NAJSZYBCIEJ po godzinie.

Smacznego!

Mleczny chleb pszenny (na zakwasie)

Zastanawialiście się kiedyś jaki jest chleb idealny? Powinien mieć chrupiącą skórkę i cudnie wilgotny miąższ? A co powiecie na to by ten miąższ był dodatkowo delikatny, wręcz rozpływający się w ustach? Chociaż mi samej ciężko było tak kiedykolwiek pomyśleć o chlebie, po dzisiejszym wypieku wiem, że to możliwe. Delikatnie mleczny smak i cudowna, wyważona słoność sprawiają, że bardzo ciężko jest powstrzymać się od sięgania po kolejną kromkę. Wiem już, że to zdecydowanie jeden z tych wypieków, do których będę wracać niejednokrotnie.

chleb mleczny(na zakwasie)

Składniki:

  • szklanka zakwasu
  • 2/3 szklanki ciepłego mleka
  • 1/4 szklanki ciepłej wody
  • 2 łyżki roztopionego masła lub oliwy (ewentualnie oleju)
  • łyżka cukru
  • łyżka soli
  • 3 i 1/4 szklanki mąki pszennej (ja użyłam typ 550)
  • łyżeczka drożdży instant

Drożdże rozpuszczamy w wodzie, dodajemy cukier i łyżkę mąki i odstawiamy na chwilę, aż zaczną pracować. Zakwas łączymy z mlekiem. Do mąki wsypujemy sól i mieszamy by później nasze ciasto było równo słone. Następnie wlewamy zakwas i aktywne drożdże. Ciasto musimy chwilę wyrobić i pod koniec pracy dodać tłuszcz (masło, oliwę, olej – cokolwiek zdecydowaliście się użyć). Odstawiamy wyrobione ciasto na bok by podwoiło swoją objętość. Powinno mu to zająć około 1,5 godziny, ale wiele zależy od temperatury, jaka panuje w pomieszczeniu, gdzie ciasto wyrasta. Po tym czasie ponownie wyrabiamy ciasto i dajemy mu odpocząć jeszcze godzinkę. Formujemy bohenek i układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Przed samym pieczeniem możemy posmarować go jajkiem wymieszanym z odrobiną (łyżeczka wystarczy) śmietanki i posypać ziarnami. I polecam zrobić coś, o czym sama niestety zapomniałam – przed pieczeniem warto naciąć ciasto w kilku miejscach, bo w piekarniku sporo wyrasta i może popękać. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 240 stopni i pieczemy w tej temperaturze 10 minut. Dobrze jest naparować piekarnik wrzucając na jego dno kilka kostek lodu – to pozwoli nam uzyskać ładną skórkę. Następnie zmniejszamy temperaturę do 190 stopni i dopierkamy chleb przez 20 – 25 minut. Jest gotowy, gdy postukany od spodu wydaje głuchy dźwięk. Studzimy nasz chleb na kratce.

Najtrudniejsza część jednak, jak zwykle, przed nami – musimy dać mu ostygnąć zanim go pokroimy. Wierzę jednak, że dacie radę 😉 Polecam wyjść na godzinę z domu, nie będzie tak kusić.

Smacznego!